poniedziałek, 16 lutego 2015

Prezent na Walentynki

Dopijam schłodzoną kawę i pospiesznie przeglądam w komputerze foldery, które stoją nieruszone od miesięcy. To notatki ze studiów. Nie sądziłam, że kiedykolwiek do nich wrócę, a już na pewno nie w Afryce, w trakcie misji. Kursor myszy płata mi figle, a dokumenty złośliwie otwierają się w zwolnionym tempie. W głowie, jeden za drugim, pojawiają się nowe pomysły do sprawdzenia. Nie wszystko mam w zasobach twardego dysku, a Internet oczywiście nie działa. Czuję dreszcz niepokoju w dłoniach. Nie wiem, czy sobie poradzę... Spoglądam na zegarek: dziesiąta dwadzieścia trzy. Powinni już tu być.

Kreślę czarnym cienkopisem myślniki kolejnych wskazówek, o których powinnam pamiętać. Sięgam po trzy kartki papieru, flamastry i telefon – tak na wszelki wypadek. Podświetlam ekran za pomocą prawego kciuka, by sprawdzić, czy nie ma żadnego połączenia i słyszę melodię z londyńskiego Big Bena. To nasz dzwonek do drzwi. Przyjechali. Młode małżeństwo, oboje niewiele po trzydziestce. Witam ich w progu domu.

Ona – elegancka, młoda kobieta. Niesie na rękach małą dziewczynkę w różowej sukience. To ich pięcioletnia córka. On - wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Prowadzony jest przez swojego młodszego brata. Ten trzyma go mocno za prawe ramię i pomaga mu przemieścić bezwładną część ciała na przód.

Iden siada naprzeciwko mnie. Ma zmęczoną lub przygnębioną twarz. A może jedno i drugie… Milczy. Pytam go, jak się czuje, jak ma na imię, ile ma lat. Ale jego odpowiedź to jedynie kilka niezrozumiałych dźwięków i grymas bezsilności. Spuszcza głowę i wtapia wzrok w kant stołu. Ściska mnie w gardle, kiedy widzę, jak gaśnie. Chce odpowiedzieć, ale nie może. Wargi tworzą nienaturalne układy, nad którymi nie nadąża głos. Prawy kącik ust wyraźnie opada. Pytam o dokumentację medyczną, ale obsługa szpitala jeszcze jej nie znalazła...

W rozmowie dowiaduję się, że Iden był menadżerem produkcji w tutejszej kopalni miedzi. Skończył studia. Lubił czytać i to, czym się zajmował. Chciał się rozwijać, dużo się szkolił. Niecałe dwa lata temu nagle wszystko się zmieniło. Doznał udaru mózgu. Ma bezwładną prawą stronę ciała. Nie może wrócić do pracy, przytulić córki, ani nawet powiedzieć żonie, że ją kocha. Pytam Gertrudę, jak ocenia komunikację z mężem. Twierdzi, że Iden prawie nic nie rozumie, ani nie pamięta. Potrafi jedynie wskazać palcem na podstawowe przedmioty. Porozumiewawczo stuka się w czoło zerkając, czy Iden nie widzi jej gestu. Zobaczył. Opuszcza głowę jeszcze niżej. Wygląda na to, że od dwóch lat żyje zamknięty we własnym ciele. Rozumie rzeczywistość, ale rzeczywistość nie rozumie jego. Udar, odbierając mu sprawność i mowę, odebrał także nadzieję jego bliskim.

Postanawiamy z Karoliną, że przeprowadzimy kilka orientacyjnych ćwiczeń. 
Na początku proponujemy zapisanie liter pod dyktando, sprawną lewą ręką. Pisze. I to wszystkie podyktowane.
Następnie prosimy o zapisanie imienia. Pisze. Z trudem, ale prawidłowo. 
Potem prosimy o ułożenie rozsypanych liter w proste wyrazy. Układa. 
Później sprawdzamy znajomość cyfr, kolejność, liczenie i orientację przestrzenną. Radzi sobie dobrze.
Na koniec prosimy o skopiowanie prostego obrazka.
Wszystkie polecenia wykonuje z trudnościami, ale w pełnym ich zrozumieniu. 
Zerkamy z Karoliną na siebie nawzajem. Teraz jesteśmy już pewne: Iden rozumie i jednak trochę pamięta. Nie jest tak, jak od dwóch lat myśli jego rodzina.

„Panie Iden! Pan wszystko rozumie! To wspaniale!” – wykrzykujemy zgodnie. Momentalnie twarz Idena przybiera szeroki uśmiech. W oczach pojawia się radosny blask, a sprawna ręka silniej zaciska oparcie fotela. Po chwili wyciąga ją w naszym kierunku, jakby w geście wdzięczności. Serce bije mi szybciej, a w oku kręci się łza. Nie mogę powstrzymać radości. Właśnie stał się cud. Rzeczywistość zrozumiała Idena.

Proponuję, żeby ćwiczył lewą rękę, próbował pisać, bo wygląda na to, że potrafi. To jego zadanie do naszego kolejnego spotkania. Dzisiaj są Walentynki. Być może, po dwóch latach milczenia, napisze swojej żonie, że ją kocha?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz