piątek, 3 października 2014

Oratorium. Czy to się je..?

Codziennie wczesnym popołudniem ma miejsce najciekawsze zjawisko dnia. 

Około 14 wzbiera stalowa brama Don Bosco Youth Centre, by w końcu buchnąć jak gejzer i otworzyć się na oścież. Na teren misji gwałtownie 
przedostają się dziesiątki roześmianych, czarnych twarzy i zalewają okolicę niczym tsunami. Nim spostrzegam, dociera do mnie czekoladowa fala uderzeniowa. Na tyle silna, że ledwo trzymam się na nogach. Paaaluuuiiinaaa! Musiungu! Słyszę z każdej strony. I czuję jednocześnie mnóstwo brązowych, lepkich rzepów na całym ciele. 



Na pierwszy rzut oka oratorium to sala gimnastyczna z miejscem na koszykówkę, badmintona i ping ponga. To plac zabaw z rozpadających się żelaznych huśtawek. To zbite z kilku desek „piłkarzyki” z zardzewiałymi rurami, w których okrągły twardy owoc służy za piłkę. To ogromne boisko do piłki nożnej z czterema bramkami – dwoma wzdłuż i dwoma wszerz. To duży blaszany baniak z wodą.

Po południu pada na te miejsce jakiś niesamowity czar. Wszystko nagle się rusza, staje się gwarne i tętniące życiem. Musisz uważać na głowę, by nie dostać piłką do kosza. I na nogi, by przypadkiem nie potknąć się o przebiegającą w błyskawicznym tempie miniaturową drużynę piłkarską. Właściwie to na wszystko musisz uważać. Chwila nieuwagi kosztuje trzech pasażerów na gapę na twoich plecach, dwa tobołki na rękach i małpkę na każdej nodze. Czasem trafi się jeszcze jakiś duży, opasający twój brzuch kleszcz.




Oratorium to ludzie. Ci ze szkoły i ci z ulicy. Dziewczyny i chłopaki. Dzieci i młodzież. Ci w nowych butach i jaskrawych czapeczkach, ale też tacy na boso, w rozdartej koszuli lub w japonkach za dużych o cztery rozmiary. Uśmiechnięci, i ci zadzierający nosa. Zdrowi i chorzy. Brudni i czyści. Odważni i wstydliwi. Cały przekrój widać wyraźnie na kończącej wspólną zabawę zbiórce, kiedy wszyscy siedzą pod blaszanym zadaszeniem, na betonowym, prostokątnym murku. Każdy inny, a wszyscy razem. W tym, a nie innym miejscu.

Oratorium to ciekawe zjawisko. Do niedawna tak naprawdę nie wiedziałam, z czym to się je. Smakuje całkiem dobrze. Bardzo je lubię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz